Mojżesz
Schorr List pewnego
przemyślanina o miłości do ojczyzny Każda kolejna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości skłania do refleksji nad naszą przeszłością. Z upływem lat coraz bardziej zacierają się kontury tamtych wydarzeń. Patrzymy na nie, jakby były aktem jednorazowym i trochę anonimowym. Pamiętamy, co najwyżej bohaterów podręczników szkolnych, natomiast mało wiemy o zwykłych ludziach. A to oni swoją codzienną pracą budowali przyszłość Ojczyzny. Dziś chciałbym przypomnieć jednego z nich, prof. Mojżesza Schorra. Urodził się w 1874 roku w rodzinie przemyskiego urzędnika bankowego Ozjasza Schorra. Tu kończył I Gimnazjum, a następnie podjął studia filologiczne i historyczne, a także teologiczne, w Wiedniu i we Lwowie. Wkrótce został jednym z największych polskich orientalistów, wybitnym znawcą języków semickich i historii Bliskiego Wschodu – profesorem Uniwersytetu Lwowskiego, a następnie Warszawskiego, członkiem najważniejszych polskich i zagranicznych akademii i towarzystw naukowych. Miłość do swego żydowskiego narodu nie przeszkadzała mu być gorącym polskim patriotą. Po ogłoszonym 5 listopada 1916 roku tzw. manifeście dwóch cesarzy, zapowiadającym reaktywowanie Królestwa Polskiego, Mojżesz Schorr, przebywający wówczas w Baden pod Wiedniem, skierował na ręce rektora Uniwersytetu Lwowskiego wymowny list. Jego rękopis odnalazłem niedawno w jednym z lwowskich archiwów. Oto jego treść: 10 listopada 1916 roku Magnificencjo, Czcigodny Panie
Rektorze! W chwili dziejowej wskrzeszenia
Polski niepodległej, w chwili, której świadkiem być stanowi najpiękniejsze
dotąd moje przeżycie, a kiedy niestety nie mogę osobiście uczestniczyć w
manifestacjach uroczystych w kraju, poczuwam się do obowiązku serca podzielić
się radością moją z Magnificencją, głową tej uczelni polskiej, której soki
wsiąkłem ongiś, siedząc u stóp jej mistrzów, a do której grona magistrów się
zaliczyć mam dziś zaszczyt. Do głębi wzruszony doniosłością
chwili pozwalam sobie tedy na ręce Magnificencji, dostojnego przedstawiciela,
najwyższego Sanktuarium Narodu, złożyć wyrazy mego z głębi duszy płynącego
współudziału radości w dzień Zmartwychwstania Ojczyzny – Polski. Oby
uroczysta zapowiedź, ogłoszona narodowi polskiemu i światu w wiekopomnym
manifeście dwóch potężnych władców, jak najrychlej przy pomocy Opatrzności w
ciało i krew się przyoblekła, oby już w najbliższej przyszłości anioł pokoju
skrzydła swe opiekuńcze rozpostarł nad wskrzeszoną Ojczyzną, czuwał nad jej
odrodzeniem i wyzdrowieniem po tylu niewymownych cierpieniach i bólach, by
znów – jak ongiś za wieków złotych – uszczęśliwiającą matką była dla
wszystkich dzieci tulących się u jej łona! Hołd i cześć odnowionemu Państwu,
pokój i błogosławieństwo Boże wszystkim mieszkańcom w nim – ad saecula
saeculorom! Proszę Magnificencjo, przy tej
sposobności przyjąć wyrazy mojej głębokiej czci. Prof. dr Mojżesz Schorr Później, w odrodzonej Polsce, Mojżesz Schorr całym życiem dowodził, że o miłości Ojczyzny należy nie tylko rozprawiać; trzeba ją budować codzienną, żmudną pracą. Był człowiekiem czynu. Nic więc dziwnego, że niemal natychmiast po wkroczeniu wojsk sowieckich do Lwowa, 10 października 1939 roku aresztowano go za „aktywną polską działalność nacjonalistyczną, walkę przeciwko ruchowi rewolucyjnemu”. Następnie „jako społecznie niebezpieczny element”, po śledztwie i więzieniu na Łubiance w Moskwie, został zesłany na 5 lat do obozu pracy na terenie Uzbeckiej USRR. Zmarł wkrótce po przybyciu na miejsce zesłania, 8 lipca 1941 roku. W 1989 roku na podstawie zarządzenia Prezydium Rady Najwyższej ZSRR został zrehabilitowany. Dziś, w 85 rocznicę odzyskania niepodległości, postać Mojżesza Schorra i wielu jemu podobnych przemyślan jest godna szczególnego przypomnienia. Wciąż zbyt mało wiemy o ludziach wywodzących się z naszych miejscowości, a zwłaszcza o tych, którzy nie będąc Polakami z pochodzenia, Polskę ukochali ponad wszystko. Stanisław Stępień [Życie Przemyskie 2003 nr 49 s. 19] |